sobota, 11 czerwca 2011

Czerwiec, czyli życie toczy się dalej.

Jedni odchodzą, inni przychodzą.
W stajni urodził się źrebak, ładny ogierek xxoo, chyba będzie gniady. Bryka wokół matki po wielkim pastwisku. Jeszcze nie ma imienia.

Konie miały okazję rozpocząć sezon pokazowy. Co prawda Bolero zamiast debiutować, to leczył kulawiznę (chyba się na pastwisku walnął sam w nogę). Ale Faust dzielnie stanął na wysokości zadania:
 I całkiem ładnie mu to szło, zwłaszcza pod Ewą :)

Malwina została zabrana na pokaz w charakterze dostojnej dekoracji, ale okazało się, że występy są najlepszą terapią! Dzień po powrocie Malwinka tryskała energią, i caplowała niczym arabska trzylatka, zarówno idąc na padok jak i wracając z niego do stajni.  Wbrew naszym obawom mały występik nie zaszkodził starszej pani. Lubi się te oklaski..


Po tej miłej rozrywce cała gromada opala się, wyjadając trawę tym razem na placu do jazdy:
Malwinka z wdziękiem wypina jabłka na zadzie...

Stefan ze swej prawej strony wygląda jak okaz tężyzny a nawet jest go nieco za dużo..

Faust po ciężkiej pracy polegającej na rozluźnianiu się jest zadowolony: wreszcie się od niego wszyscy odczepili.

Bolero nie wie co go ominęło. Ale co się odwlecze, to nie uciecze, Bolku.

Gdyby tak Stefan mógł podczas wspólnych godzin na pastwisku zapoznać Bolka chociaż z teorią pracy w pokazach, to Bolero miałby na starcie wysoki poziom.

Od tej okrągłej starszej pani kolega ślązak też by mógł się dużo nauczyć. Żeby tylko chciał!

Daktyl natomiast ma osiągnięcie całkiem spore w swojej konkurencji: wreszcie przykrył żebra! Po raz pierwszy od baaardzo dawna. Od razu lepiej. Co prawda mięśni nie ma i nie będzie, ale chociaż wygląda bardziej jak przedstawiciel koniowatych. Ech, wieczny rencista.

Tylko jednego zawsze będzie brak na tych zdjęciach.