środa, 5 stycznia 2011

Noworoczny pozytyw

Witamy w Nowym Roku AD 2011!
Oby ten nowy rok był cały tak dobry, jak wieści z dzisiejszej wizyty weterynarza u jednego z naszych podopiecznych.
Stefan, który jak każdy z naszych koni doczeka się osobnego wpisu, w kwietniu zeszłego roku bardzo poważnie uszkodził się na padoku. Doszło do naruszenia nerwu i zupełnej atrofii dwóch dużych mięśni lewej przedniej kończyny. Weterynarz nie potrafił określić jakie są szanse na powrót do sprawności. Po 2 miesiącach od urazu koń zaczął rehabilitację w stępie w ręku.  Po kolejnych czterech miesiącach wzmocnił się na tyle, że doktór pozwolił na stęp pod siodłem. Tak zeszła nam jesień. W grudniu koń poszedł do karuzeli.
Widzieliśmy, że ostatnie dwa miesiące przyniosły widoczną poprawę ale potrzebowaliśmy potwierdzenia i spojrzenia obiektywnym okiem. Dziś więc zawitał w nasze skromne stajenne progi dr Janusz Okoński, prowadzący ten przypadek (zresztą podobno jedyny tak poważny pod względem zaniku mięśnia, jaki zdarzyło mu się obserwować).
Koń został pokazany po prostej w ręku w stępie i kłusie po betonowym korytarzu wzdłuż stajni. I wspaniała wiadomość: on faktycznie jest czysty!!! Nie pokazuje nic! Doktor użył wręcz słów: "Cuda się zdarzają"!
Czy to nie wspaniałe? Udało się, udało! :) :) :)
Mamy pozwolenie na ostrożne włączanie kłusa pod siodłem (krótkie minutowe nawroty po równym terenie, typu zaśnieżona równa łąka) i stopniowe bardzo powolne zwiększanie tego obciążenia.
Co do ruchu na swobodzie, to wciąż był sceptyczny, zwłaszcza w zimowym czasie - gruda, miejscami lód, głębszy śnieg itp). Ale gdy śniegi zejdą a błota podeschną to mamy zgodę na wydzielenie małej kwaterki dla naszego biedaka, zamkniętego w boksie 23\24 od tak dawna!
Ach jak fajnie. Przecież nie tak dawno patrząc na niego w stępie nikt nie odważyłby się dać mu zakłusować, tak wyraźnie kulał.
Dodatkowo dobrze rokuje fakt, że koń potrafi niemiłosiernie wysoko bryknąć gdy najdzie go dobry humor.
Jupi! Jupi!
Historia urazu została dość dokładnie opisana na forum Re-Volta, tutaj link .

Inni pacjenci, na których popatrzył weterynarz, także nie nastrajają jakoś pesymistycznie. Niewielkie strupki na skórze Bolero, które pojawiły się prawdopodobnie jako odpowiedź na kleszcze jesienne,i wciąż się utrzymują, okazały się nie być niczym poważnym. Natomiast łzawiące od czasu do czasu lewe  oko Sekreta to na szczęście nie nawracająca infekcja, ale raczej przytkanie kanalika nosowo-łzowego. Jeśli zalecone lekarstwo nie pomoże, to wiosną trzeba będzie spróbować przetkać kanalik.