sobota, 14 maja 2011

Ostatnia już sprawa.

To ostatnia rzecz jaką mogłam zrobić dla Sekreta. Potrzebowałam tego, żeby postawić kropkę na końcu wspólnej historii.
I aby zwalczyć dręczące mnie wątpliwości. Koniowi nic nie dolegało, ale może coś przeoczyliśmy. Może jakieś sytuacje z niedawnej przeszłości można by teraz interpretować inaczej niż zostało to zrobione.
Dlatego poprosiłam o rozmowę dr. Okońskiego, któremu  jestem ogromnie wdzięczna za poświęcony mi czas i uwagę. To bardzo doświadczony lekarz i mamy do niego pełne zaufanie.
Wysłuchał mojej relacji z ostatnich miesięcy, dni, godzin - zachowanie, zwyczaje, drobiazgi. I powiedział: "Każdy pacjent wciąż uczy mnie czegoś nowego. Nie ma dwóch takich samych przypadków a zgłębiając je wyciągamy wnioski na przyszłość. Tutaj jednak nie da się wyciągnąć żadnego wniosku. Nic z tego co się działo nie było żadną wskazówką, żadną przesłanką."

Mam też niezwykle serdeczną odpowiedź profesora Billa J. Johnsona z Uniwerstytetu Oklahoma, którą wysłał mi dosłownie w kilka godzin po tym, gdy otrzymał mojego maila z zapytaniem. Nazwisko profesora Johnsona znalazłam przeglądając amerykańskie publikacje na temat problemów układu krążenia u koni.

Więcej nie możemy zrobić. Oprócz próby zaakceptowania śmierci, także nagłej, jako części życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz