czwartek, 9 grudnia 2010

Karuzela start

Wreszcie ruszyła karuzela!
Zatem jest to także świetna okazja by zainaugurować wpis na blogu :)

Karuzela jest boksowa, na 4 konie, niezadaszona.
Tor to równa zamarznięta murawa, odśnieżona i wysypana nawozem. Wiosną zdecydujemy czy tor będzie piaskowy czy żwirowo-ziemny, a może coś jeszcze innego.
Ponieważ używamy tylko jednego tempa, na stęp, to na razie sterowanie jest w najprostszej wersji: ręczne. Zmieniamy kierunek co kilkanaście minut.

Koniem oblatywaczem został Ekspres, który utwierdził nas, że przegrody zdecydowanie powinny być podpięte do prądu. Po uzupełnieniu tego szczegółu Ekspres odnalazł w sobie talent do bardzo pilnego stępa.
Następnego dnia z karuzelą zapoznali się kolejni użytkownicy.
Stefan od dawna był oswajany poprzez prowadzanie w ręku w uruchomionej maszynie. Puszczony luzem zachowywał się przyzwoicie. Całe szczęście, bo dla niego im więcej stępa, tym lepiej - w tym cała nadzieja na powrót do zdrowia.
Sekret zdaje się miał już do czynienia z karuzelą w swoim życiu, ponieważ potraktował ją jako oczywistość.
Bolero dzięki napięciu w przegrodach też odnalazł się w systemie.
Daktylowi nauka zajęła dwa razy więcej czasu niż innym, co nie jest niczym dziwnym.
Okazuje się, że najgorzej zachowuje się śląska emerytka Malwina, która jak wiadomo ma w życiu jeden priorytet: żywność. Skoro pod nogami jest nawóz, to skąd wiadomo, że nie zapodziało się w nim gdzieś jakieś jedno smaczne źdźbło słomy? I wtedy właśnie Malwinka jest zaskakiwana przegrodą. Cykl powtarza się raz na pół okrążenia... Tak to łakomstwo zaślepia nawet najtęższe końskie umysły.

Konie uczą się szanowania przegród, my - różnych technicznych nowości. Na przykład, że w czas silnego wiatru karuzela chodzi tylko w jedną stronę, z wiatrem ;). Albo, że wyłapanie z wnętrza karuzeli i wyprowadzenie kolejno czterech koni, będąc w pojedynkę, to nie jest taka zupełnie łatwa sprawa.

Cieszymy się bardzo z nowej "zabawki".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz